Nie każda niespodzianka jest dobra czy miła. W zeszły piątek spotkałam się z lawiną, jak dla mnie, samych pozytywnych spotkań, wiadomości i przesyłek. Najbardziej zaskoczona byłam z przesyłki z Luksemburga... Ale o tajemniczej paczce za chwilę ;)
W mojej miejscowości tego dnia odbył się koncert toruńskiego zespołu Kobranocka. Muzycy zagrali wiele przebojów m.in. List z placu boju czy, najbardziej odmienny utwór od ich rockowego stylu, Kocham Cię jak Irlandię.
Przyjechała na koncert koleżanka, dowiedziałam się, że w sobotę mam wolne i nie muszę bladym świtem wstawać do pracy oraz spotkałam dawno nie widzianą Panią Promotor ze studiów historycznych, która załatwiła mi autografy członków zespołu i rozmowy z kilkorgiem muzyków. Napomknę jeszcze, że w poniedziałek - 28 kwietnia mam urodziny, więc póki co - to były najlepsze przedurodziny jakie miałam :)
A propos tajemniczej paczki... nadanej z jeszcze bardziej tajemniczego Luksemburga... Adresatem okazał się kilkakrotnie wspomniany przyjaciel ze Szkocji :) Tym razem w prezencie urodzinowym otrzymałam
5
4
3
2
1
Meridę Waleczną :D
Zaskoczeniu i skakaniom nie było końca :) Troszkę zdjęć:
Lalka ma piękne falujące rude włosy z blond refleksami
Suknię wzorowaną na średniowieczną ze złotymi krajkami przy rękawach, dekoldzie i spodzie sukni.
Diadem wzorowany na motywach celtyckich.
Dodatkowo w zestawie jest grzebyk o takim samym wzorze co diadem.
Pas zdobiony wzorami celtyckimi.
A także piękne buty ;)
Dziękuję wszystkim tym, co tego dnia sprawili mi tyle radości :)
Śliczna ta Merida, bardzo lubię tą serię :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się cieszysz :D
:D
Usuń